Złote godziny na szczycie Półwyspu Howth
Zachód słońca o 21:55. Wieje wiatr, ale słońce świeci bardzo mocno i nie ma ani jednej chmurki. Jest przepięknie. Na niebie rozlewa się cała paleta odcieni pomarańczu, czerwieni i różu. Z każdą minutą jest inaczej, z innym kolorem, to złoty czas i słońce znika za horyzontem na naszych oczach.
Pierwszy raz jesteśmy w tym miejscu przy zachodzie słońca. To najwyższy punkt Półwyspu Howth. Można tu dojechać samochodem, lub dojść na piechotę. Nie jest stromo, ale można się zmęczyć. Stąd ma się wrażenie, że półwysep jest niemal z każdej strony otoczony wodą, a my jesteśmy na wysepce. Rozglądamy się dookoła i mamy jak na dłoni zatokę dublińską z kominami elektrowni Poolbeg, góry Wicklow, dalej na prawo calusieńkie miasto, schowaną za klifami nasadę półwyspu i tu zaczynają się plaże Howth, Portmarnock, Malahide. Przy dobrej widoczności można dostrzec góry Mourne w hrabstwie Down, w Irlandii Północnej. No i w dole, tak dobrze nam znane miasteczko Howth z dwoma wysuniętymi w morze molami i zatoką pełną jachtów. Stąd mamy też świetny widok na lądujące samoloty. A lądować w takich okolicznościach przyrody - obłęd (w ogóle lądować w Irlandii bez gęstych chmur/deszczu/wichury to naprawdę sukces! Ale takie mamy lato ;) Zdjęcia nawet w połowie nie oddają tego, co się działo na niebie. Szkoda.
Musicie uwierzyć, że było przepięknie.
0 komentarze: