Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BLANKA MÓWI. Pokaż wszystkie posty

wiesz co...włączę głośnomówiący

Blanka bawi się lego i buduje dwa telefony. Bawimy się, rozmawiamy, ale w końcu trzeba iść spać. Proszę, żeby kończyła, składała klocki i maszerowała pod prysznic. Klocki są rozsypane na całej podłodze w salonie, więc chwilę to zajmie. A przy sprzątaniu jak wiadomo wpada do głowy cała masa innych pomysłów. Po kwadransie proszę, żeby się pospieszyła, bo w takim tempie, to północ zaraz wybije.
Minęła chwila i słyszę z pokoju: "no cześć Juleczko! To nie jest odpowiednia chwila na rozmowę. Tak, tak wiem, że dzwonisz tylko na chwilę..."
W tym momencie dławię się swoim śmiechem, wdech - wydech i włączam się do rozmowy. Kolejny raz proszę, żeby jednak kończyła z ta Juleczką, bo noc. Po chwili słyszę: "poczekaj, ta moja mama mi przeszkadza...wiesz co, włączę głośnomówiący żebym mogła sprzątać i rozmawiać".*



Blanka lat 8. Nie ma swojego telefonu, chociaż cholera wie, czy ktoś jeszcze tak nazywa smartfony. Zrobiła sobie za to dwa z klocków lego. Mają mnóstwo bajerów, głośniki i aplikacje. Jak przystało na prawdziwy smartfon - NIGDZIE NIE WIDAĆ CYFR. To chyba już jednak... nie telefon?
Jak na nią patrzę, to widzę cudowną kombinację dziecka unplugged z tym XXI wieku. 






* większość Blankowych powiedzonek zapisuję właśnie w notatniku w smartfonie. Jak tylko mam go pod ręka. Nie chcę, żeby mi uciekły, zwłaszcza, że to często perełki. Zbiorę je później wszystkie i zrobię sobie książeczkę. Tak zrobię. 

V♥lentines_2019 + walentynka do wydrukowania (valentine card freebies)

Zastanawiałam się co napisać przy okazji Walentynek, które są przez jednych znienawidzone, dla innych obojętne, a jeszcze dla innych okazją by sobie w ten dzień sprawić więcej przyjemności niż codziennie. Choćby ta przyjemność była z lekka kiczowata i trochę na śmieszki. Nieważne. Oczywiście, że kochamy się na co dzień, ale przyznajmy, że na co dzień nie ma czasu na te wszystkie niespodzianki. Chociaż prawdę mówiąc, to Blanka robi mi Walentynki (na bank raz w miesiącu) wtedy dostaję od niej kartkę z "kocham Cię mamo".



Dzisiaj kartkę zrobiłyśmy razem, taką trochę wymyślaną, wycinaną, zginaną i klejoną. I tak sobie myślę, że zamiast tych róż lub psa z zawiązaną kokardą na głowie, na kupionej gotowej kartce walentynkowej, można dać kochanej osobie siebie. Na naszej jest Blanka, ale można zrobić całą rodzinę, to by było extra! Wystarczy wydrukować zdjęcie i przykleić na uprzednio wydrukowany i złożony szablon. Wypisujemy szybko życzenia i wrzucamy gdzie trzeba. Proste, co nie?


Jeszcze jedna historia sprzed kilku dni.
Wieczór, z głośników leci John Mayer z piosenką XO tu KLIK (btw piosenka Beyonce, ale Johna uwielbiam z każdą piosenką, nawet nie jego własną). Blanka choćby i w 100% była zajęta 10 rzeczami na raz, jest w stanie zarejestrować nawet i 11.

Tak więc po jakiejś chwili zostaje rzucone pytanie:
- Ciekawe co by było jakby mi tak Callum zaśpiewał ta piosenkę?
Pytam się więc, dlaczego akurat tą i czemu to ciekawe. A Blanka z rozmarzonym wzrokiem odpowiada:
- bo tam jest "baby you better kiss me".
Koniec końców nie wiem co by było. Nie dowiedziałam się czy by go pocałowała czy nie. Nie każde Walentynki ostatecznie to love story z happy endem. Nawet te w wieku 8 lat.

Na dole nasza własna Walentynka dla nas samych, szablon do wydrukowania dla Was i dodatkowo dymki z wyznaniami miłosnymi do przyklejenia (wystarczy zapisać dwa poniższe zdjęcia, prawym kliknięciem myszy, później zapisz w wybranym miejscu). Potrzebny będzie również kolorowy karton, drukarka, klej i nożyczki + nożyk do cięcia papieru. Wycinamy po czarnych liniach, a te przerywane zginamy. Wystarczy tylko wydrukować odpowiedniej wielkości zdjęcie (może być też rysunek!). Wszystko proste, ale efektowne. Jest jeszcze kilka dni na przygotowanie takiej niespodzianki ;)

A jak skończycie, to polecam przeczytać "Tajemnicę Miłości" Martina Widmarka. Walentynki w wydaniu detektywistycznym. Generalnie serię z Mają i Lassem uwielbiamy, wszystkie "Tajemnice ..." są extra.









ps. kocham ten uśmiech nad życie!

Milion pytań


Kiedyś ktoś mi powiedział, że przedszkolaki zadając pytania potrzebują krótkich, zwięzłych odpowiedzi. W zasadzie na pytanie skąd się biorą jabłka, wystarczy odpowiedzieć że z drzewa. A wczesnoszkolne dzieci pewnie dodałyby jeszcze skąd te drzewa się biorą, żeby jabłka mogły na nich wyrosnąć. A nam trafiło się dziecko, które nigdy nie było zaspokojone odpowiedzią. Nigdy. I co lepsze, to nie była tylko kwestia ilości pytań, ale też ich jakości. I tym sposobem taka powiedzmy 6 letnia Blanka spytała skąd się wzięło na świecie 1 drzewo z jabłkami i dlaczego mają one akurat taki kształt. 
Też chciałabym to wiedzieć. Ale mając 31 lat, ani tym bardziej będąc sześciolatką takie pytania nawet nie przychodziły mi do głowy. 
Dwa dni temu, po spotkaniu z nauczycielem (Blanka, 2 klasa) okazało się, że nawet Pani wychowawczyni wymięka. Jest pod wrażeniem, ale jednak w szoku. Zachwycona Blanki poważnym tonem i oczekiwaniem na poważną, merytoryczną odpowiedź.
Bo Blanka nie lubi ściemy.
Ale czasami robi się tak poważnie, że próbuje Ją rozśmieszyć. A Blanka zafiksowana na konkrety, w ogóle nie łapie tych żartów i dopiero po tłumaczeniu nauczyciela, oddycha z ulgą, ale i tak nie do końca rozumie sens żartowania w akurat tym momencie.
Ilość odpowiedzi, których musieliśmy udzielić jest olbrzymia. Oczywiście gdyby nie przepastne internety, linie papilarne by mi się starły z ilości przewertowanych encyklopedii, słowników, poradników...
I tym sposobem okazało się, że wiedzieliśmy mało.
Albo bardzo mało.
Ale to ile nowych rzeczy uczymy się wspólnie z Nią, jest niesamowite.
Uczymy się już tego 8 lat i jeden miesiąc. 
Albo równe 97 miesięcy.
W zasadzie 2953 dni brzmią najlepiej. Bo codziennie jest coś nowego.


Moje dziecko ciąąągle śpiewa, a Twoje?

Blanka lat 8. Kocha śpiewać. Mam wrażenie, że śpiewa od zawsze. Śpiewa dużo, a repertuar jest totalnie różnorodny. Śpiewa hity, o które nie posądziłby ją niejeden dorosły, ale również zawstydziłaby niejednego znajomością piosenek Phila Collinsa, Fleetwood Mac, Whitney Houston, Mike & The Mechanics lub Toto. Równocześnie miłuje sobie One Direction i Justina Timberlake'a. Ostatnio na czasie jest George Ezra i ta KLIK piosenka, którą już panoramicznie rzygam słysząc jej pierwsze sekundy w radiu. I z całym szacunkiem do pana Dżordża, z całym szacunkiem do Ciebie Blanka, ale ja już nie mogę, proszę przestań.


W pierwszej klasie, w czasie przygotowań do świątecznego przedstawienia w szkole, od listopada trenowała śpiewane części show, ostatecznie po kilku tygodniach umiała wszystko na tip top, mówione kwestie wszystkich dzieci również, a nawet to, co i kiedy pani robi, żeby było równo i idealnie. I w tym czasie, choćby mnie o 2 w nocy obudzili i prosili o zaśpiewanie czegokolwiek z właściwie nieobejrzanego jeszcze przeze mnie przedstawienia świątecznego, zrobiłabym to z palcem w nosie. To było 3 lata temu, ale mam wrażenie, że five sloppy snowman standing in the row, zaśpiewałabym bez mrugnięcia okiem, dokładając do tego obowiązkowe wymachy rąk. 

Tegoroczne przygotowania też już trwają, a Blanka oczywiście podśpiewuje. Prysznic trwa 40 minut, bo "przecież wszystkie te piosenki trzeba kiedyś zaśpiewać". I tu dochodzimy do tematu który zawsze mnie ciekawił. A mianowicie we wszystkich tych filmach, serialach, bajkach a nawet dowcipach jest mowa o śpiewaniu pod prysznicem. A ja nie znam ani jednej osoby, która wpadła by na pomysł, żeby to robić. Znaczy nie znałam, bo teraz mam taką w domu. Okazuje się, że pod prysznicem śpiewa się najlepiej. W łazience dodatkowo jest piękny pogłos, który prawdopodobnie niesie te Jej śpiewy w całym pionie w bloku. W sumie to kibel jest miejscem idealnym, bo śpiewa też kiedy siedzi na tronie, a nawet kiedy myje zęby, co jest już przesadą, ale dzieje się. Zęby wtedy trzeba myć drugi raz. 

Nie wiem dzięki komu, lub czemu Blanka tak bardzo kocha śpiewać. Nie wiem czy to te "aaa kotki dwa", "była sobie żabka mała" i "na wyspach bergamutach", które były stałym repertuarem w trakcie usypiania kilkumiesięcznej Blanki, czy oglądanie Voice of Poland ze starym. Może to i to.


Należy jednak zaznaczyć, że Blanka nie fałszuje i wszystko jest czyściutko. Zdarza się, że nie może sobie przypomnieć tonacji, co ją bardzo irytuje i póki nie trafi próbuje i próbuje i próbuje... Wspomniane już kiedyś wyjątkowe wibrato w jej głosiku, które nabyła nie wiem kiedy i nie wiem jak i dlaczego, ciągle jest dla mnie szokiem. Bo nikt z nas tak nie śpiewa, nie śpiewał a w ogóle to nie potrafi. 

Był czas na Justina Timberlake'a "I've got this feeling" i to było równie wkurzające jak obecny "Shotgun" Georga Ezry. Krócej, ale równie intensywnie trwała fascynacja główną piosenką z "The Greatest Showman" KLIK. Miłością okazała się też "Beauty and the Beast", którą śpiewała trzymając w ręce wydrukowany tekst. Zaznaczała przy tym, że zwrotkę którą śpiewa John Legend śpiewa specjalnie innym głosem, żeby było jak w oryginale. Tu KLIK

Wiadomo, że to nie są jedyne ulubione hity Blanki. Ale ciężko byłoby tak wymieniać, bo tego towaru jest dużo. Ale wspomnę tylko o jednym dość niespodziewanym dla mnie wyjątku, jakim jest "Baby Girl" zespołu Aqua. Piosenka ma już 21 lat, nie należy oczywiście do tych starych, dobrych hitów. Nie ukrywajmy, nie jest to kawałek, do którego się wraca bo był dobry, tylko zapomniany. Jak to się stało, że Blanka i Aqua i że to się dzieje, to ja naprawdę nie wiem.


Podsumowując. Blanka przychodzi do domu z nową piosenką. My się zastanawiamy co to, bo coś nam świta, ale Ona jeszcze po cichu, nieśmiało nuci sobie pod nosem. Po 10 powtórzeniach już ogarniamy co za nowość na chacie, cieszymy o wow, nowa piosenka, o wow ona to zna. Ale jeszcze jakieś takie momenty są niepewności, jeszcze nie do końca to idzie. Po 50 razie z podziwem kiwamy głową, ja nawet proszę o występ do kamery, żeby zarejestrować na pamiątkę nowy, ulubiony przebój. Po 100 razie mamy już dość. A ona ciągle prosi, żeby jej znaleźć właśnie ten na YouTube i właśnie ten włączyć. A najlepiej zapętlić, żeby tak w kółko sobie leciał.  Dobiliśmy do 200. A później 300...

Jednym z dodatkowych ulubionych zajęć Blanki jest oglądanie teledysków na YouTube. Pamiętam wieczór, kiedy Jej się spać nie chciało, a ja miałam do prasowania jakieś miliony ubrań czego nie znoszę robić. Odpaliłam do towarzystwa YouTube ze swoją ulubioną składanką (oldie but goldie tu KLIK - polecam, żanetka leta) a ona tak siedziała, patrzyła, śpiewała, komentowała i śpiewała, śpiewała, śpiewała. Po tym i jeszcze wielu innych razach, mogłaby startować w konkursie na ogarnianie teledysków z lat 80-tych. Bo ona je bardzo dobrze pamięta, teksty również, ma swoich ulubieńców. Tak Blanusia, "Easy Lover" Phila Collinsa też lubię tak bardzo jak Ty. 


To co? Kto ma w domu takich artystów?

* zdjęcia do tego wpisu są kompletnie przypadkowe. Najbardziej bawi mnie to pierwsze od góry. Było zrobione w trakcie gdy chciałam Jej odgarnąć włosy, jednak całuśna Blanka przytrzymała dłoń i  ją pocałowała. Tym sposobem mam idealne zdjęcie do wpisu o tym, jak Blanka katuje nas jedną i tą samą piosenką, dzień w dzień, wszędzie i nasz sposób na to.

** to oczywiście żart.
Nikt nie trzyma tak długo rąk, zaklejamy plastrem.





1 Grudnia {chocolate bars with marshmallows} #christmas_kitchen_stories


Zdarzają nam się chwile, kiedy Blanka ma dość każdej swojej zabawki, czytania książek czy rysowania. Wtedy najczęściej prosi o włączenie bajki. Blanka nie ma swojej jednej, ulubionej. Blanka ma fazy na bajki. Jest faza na Muminki a później jest faza na Psi patrol. A później Horried Henry lub Charlie i Lola. Jak Pani w szkole włączała dzieciom Mr Bean, to w domu tez był Mr Bean. A najciekawsza ostatnio było życzenie o Świnkę Peppę, którą oglądała jak była małym bobkiem. Cóż - jej wybór. 
Prośba o włączenie bajki, z różnych powodów, nie zawsze skutkuje jej włączeniem. Wtedy Blanka przechodzi do fazy drugiej. I w zależności kogo męczy o bajkę, padają takie pytania:

Blanka Mówi #1

Zdjęcie historyczne - Blanka 2 lata i dwa miesiące. 

Dzisiaj zakładam nowa kategorię postów #BlankaMówi
Blanka mówi od bardzo dawna. Zaczęła bardzo szybko i również bardzo szybko jej to idzie. I głośno. I dużo. Czasami za dużo. Czasami bardzo śmiesznie. Bardzo mądrze. Chętnie używa nowo zasłyszanych wyrazów. Sytuację komplikuje (i czyni ją zabawną) fakt, że Blanka jest dzieckiem dwujęzycznym. Szkoła, która bardzo lubi i bardzo dobrze się w niej czuje, to 100% język angielski. Kiedyś zawstydzona, teraz już w ogóle, w czasie rozmowy miesza obydwa języki ale zawsze wychodzi z tego sensowne zdanie. Bardzo nas to bawi. Widać kiedy wybiera sobie język, który w danej sytuacji jest dla niej wygodniejszy. Dodatkowym faktem, czyniącym Blanki dwujęzyczność komiczną, jest odmiana angielskich słów po polsku. Jak to babcia zdążyła zauważyć, kto wie, może przebije Dżoanę.

Sytuacja: 
Blanka wyciąga rękę z jedzonym przez siebie preclem do Kuby i mówi: "BAJTNIJ SOBIE TATO"
(to bite /baɪt/ - znaczy gryźć)

I w przypadku, kiedy wtrąca angielskie słowa nie mamy problemu w jej rozumieniu, to w tym, naprawdę chwilę trzeba pomyśleć, zanim zakumamy o co biega :) Płakaliśmy ze śmiechu, bo wyszło bardzo zabawnie i ... bardzo pomysłowo!

Blanki spostrzeżenia kiedyś zapisywałam, teraz nie pamiętam już gdzie. A szkoda. Stary blog od czasu do czasu gościł Jej słowne popisy. Od dzisiaj #BlankaMówi będzie rosła w siłę. Na początek, dzisiejszy obiadowy hicior, dzięki któremu mało nie udusiłam się pęczakiem. Wspaniałą mamy córkę, nikt tak nie docenia Mamusi jak Ona.