Choinka
Elfy zarządziły spacer po lesie i przywiezienie do domu choinki. Zadanie wykonaliśmy na sto procent. Starannie wybrana i przywieziona z gór Wicklow, zagościła już w naszym salonie. Duża, pachnąca, przyozdobiona światełkami, bombkowymi różnościami i pieczonymi pierniczkami. Taka o jakiej marzyłam.
Spacer po długiej chorobowej przerwie był jak nagroda. Blanka zbierała gałązki do wianka świątecznego i biegała między drzewami. Trzeba nam było takiej wycieczki. W lesie pełnym "choinek" łatwiej wpaść w ten świąteczny klimat, zwłaszcza, że na śnieg przy plusowej temperaturze się nie zapowiada.
Rzecz jasna, bez piosenki okolicznościowej obyć się nie może. Nie wiem czy ktoś oprócz mnie kojarzy ją i całą scenę ze sławnego "Kevina...". Teraz gdy to słyszę i koniecznie w tym wykonaniu, przed oczami mam marionetkową imprezę (klik) z Michaelem Jordanem przyczepionym do jadącego pociągu i ten wielki, oświetlony dom McCallisterów. Prawda, że to kojarzycie?
0 komentarze: