ciastko i ciasteczko
Moje ciastko, jest roześmiane i naburmuszone w tym samym momencie. Nie chce dmuchać nosa "bo to nieładnie wygląda", w sklepie zaczęła wstydzić się położyć na ladę kupione przez siebie wafelki. Ma wielką potrzebę posiadania psa, wróć! - suczki. A jak się bawimy, to "mamo, ale mów do mnie kotku Lilo". W sumie, to nie wiadomo co bardziej chciałaby mieć psią suczkę czy kotkę. Szczęśliwie dla Blanki (i jak się okazuje dla Pana Taty) dostaliśmy w opiekę ową suczkę na dni 10. Lulu, bo tak jej na imię jest - co stwierdziliśmy jednogłośnie - to najsłodszy pies świata. Taka żywa przytulanka. Ona żyje przytulaniem. A Blanka nareszcie ma spełnione marzenie - chociaż na parę chwil.*
Moje ciasteczko zażyczyło sobie coś słodkiego. I jest. Najprostsze ciasto świata (chociaż wisi nad nim groźba zakalca) z morelami i borówką amerykańską. Przepis od niezawodnej Dorotki. W towarzystwie zerwanych gałązek, tworzy bardzo letni obrazek. Taki też był ten dzień.
PS.
Na zdjęciach Blanka, ze świeżo lukrowaną buzią od cynamonowego ślimaczka. To jest to moje osobiste Ciasteczko, do schrupania ♥
i niedzielne pyszności, et voilà!
* Panienka Lulu z tymczasową właścicielką pojawią się w kolejnym wpisie.
0 komentarze: