#instagram #june_memories_2017

00:05 ohrainyday 1 Comments

Czerwcu, czerwcu gdzie ty mi uciekłeś? W czerwcu mieliśmy u siebie na wakacjach pieska. Zaliczyłyśmy wypad do miasta na River Fest, gdzie dopadła nas ulewa. Później razem z pieskiem wybraliśmy się do lasu z którego przynieśliśmy dwie wielkie gałęzie (do teraz leżą, a takie były plany...). Jak padał deszcz, zrobiłyśmy z Blanką leśny teatrzyk i trochę było przy tym śmiechu co zostało uwiecznione na instagramie. Jak przystało na pierwszy letni miesiąc, wycieczki na plażę to oczywista oczywistość. To właśnie wtedy był ten raz, kiedy słońce mnie spaliło tak, że byłam koloru dorodnego maczka, które zrywałyśmy przy okazji spacerów z Lulu. W ostatni weekend czerwca, na który tak bardzo czekałam, byliśmy na koncercie Phila Collinsa. Że było świetnie, to mało powiedziane. Był mega super odjazd, gardło zdarte od śpiewania a dłonie bolały od klaskania. Telefon rozładował się chyba z emocji i zdjęć na pamiątkę mamy tylko troszkę. Ale stadion robi wrażenie a wszyscy śpiewający z Philem robią jeszcze większe. Ostatni dzień czerwca, to tez ostatni dzień szkoły Blanki. Dwa posty temu, wstawiałam zdjęcia prezencików dla dzieci, które Blanka zaniosła do szkoły na pożegnanie.


















A dzisiaj, dzisiaj czekamy na to co przyniesie lipiec, bo zapowiada się całkiem fajnie!

1 komentarz:

  1. Wrażeń Wam nie brakuje, tak trzymać. Pięknie.Życzyć tylko dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń