Dublin końcem lata 2018

21:33 ohrainyday 1 Comments

To był jeden z ostatnich, bezdzietnych dni w Irlandii. Spacer sam na sam z aparatem zakończył się wędrówką po Temple Bar i wizytą (kolejną) w Muzeum Narodowym. Słońce raz świeciło, raz wychodziły chmury i tak na zmianę. Turystów końcem sierpnia jest ogromna ilość. Z każdym rokiem wydaje mi się, że jest ich więcej. Autobusy przepełnione, tramwaje to samo, pociąg jeszcze jakoś daje radę. Na ulicach przepychanki, ale zawsze z uprzejmym 'I am sorry' przy potrąceniu. Przepraszają się obie strony. W kawiarniach jeszcze zamawia się mrożone kawy, bo oprócz tego, że mamy na nie sezon, to naprawdę jest ciepło.

Pierwszy raz weszłam do Powerscout Centre - piękny budynek i z zewnątrz i w środku, w którym mieszczą się kawiarnie, sklepy z wyszukanymi bibelotami, galeria i kwiaciarnia. W sam jej środku, na otwartej aż pod sam sufit przestrzeni, podwieszone są w zdobionych obręczach ptaki (nie wiem, ale chyba materiałowe?). Całość prezentuje się pięknie, jest przestrzennie, nie tłoczno i bardzo jasno - dach budynku jest przeszklony.

Kolejny raz natknęłam się na coś, czego przy poprzednich spacerach nie widziałam. Różowa kamienica (oczywiście miłość!) i Kanye West na muralu przy Temple Bar. Tu mi się oczywiście włączyło Flashing Lights i nie może wyłączyć.

Na zdjęciach randomowe migawki z Dublina.

































1 komentarz:

  1. Bardzo mi się podoba dublińska architektura, kolory lokali i wszystko takie z gustem.Można krążyć bez końca. A gdzie muzeum? co tam nowego?

    OdpowiedzUsuń