Jesień. Sztorm i Wodospad Powerscout
Na tą jesień cieszę się w równym stopniu co się boję. Pierwsze tygodnie września pokazały, że może być pięknie i słonecznie. Liście, które zaczynają się coraz bardziej zażółcać i dorodne kasztany zbierane na spacerze to ta fajna strona jesieni. Zachody słońca, jak ten tu KLIK są przepiękne i kolorowe jak nigdy. Mimo, że dzień krótszy, a wieczorem kurtka jest już obowiązkowa, mimo że wracamy do domu zmarznięci, to earl grey z cytryna robi robotę.
Wczoraj pierwszy raz w tym sezonie zawitał na wyspę huragan i mieliśmy pomarańczowy stopień zagrożenia. I chociaż trwało to tylko dobę, połamane gałęzie, ulice pełne liści, odwołane samoloty, dziesiątki tysięcy domów bez prądu świadczą o tym, że było grubo. Mam wrażenie, że zaczęło się szybciej, niż w roku ubiegłym. Dzisiaj już jest spokojnie, ale widać to pobojowisko, jakie zostawił po sobie sztorm Ali.
Żeby nie kończyć katastroficznymi wizjami irlandzkiej jesieni, kilka kadrów z Wicklow. Tym razem nie same góry, ale ukryty w nich wodospad. Wodospad Powerscout, to najwyższy wodospad w Irlandii. Znajduje się w przepięknym miejscu, 40 kilometrów na południe od Dublina. W ciepłe dni, wodospad jest bardzo spokojny, za to po ulewnych deszczach i w jesienno-zimowym sztormowym okresie, przybiera na mocy i wygląda całkiem groźnie. Wodospadem leci mała rzeczka Dargle, która zmienia się w rwący potok po wspomnianych ulewach. Tym razem, rzeczkę przeskakujemy po kamieniach. To miejsce jest pełne pięknych ścieżek na spacery, pachnie tutaj ściółką leśną, co od razu przywołuje wspomnienia z wycieczek w polskich Tatrach. Tym bardziej, że małe krzewinki miedzy drzewami pełne są jagód. W zasadzie, to pełne były jagód ;) Dla odważnych i zaopatrzonych w odpowiednie obuwie, to idealne miejsce do małego wspinania i podziwiania wodospadu z góry.
Najwięcej zdjęć, jakie robią turyści, to te przy samym wodospadzie. Ciekawa jestem, czy po wielkich ulewach, gdy delikatnie pluskający wodospad zamienia się w ścianę rwącej rzeki też znajdą się odważni do selfiaczków z wodospadem. Moim zdaniem, jednak najlepsze zdjęcia zrobimy oddalając się trochę od niego samego.
Za wstęp na teren parku musimy zapłacić. Ale warto, bo wszystko jest tutaj świetnie zorganizowane. Miejsca na barbecue i pikniki - wszystko dozwolone. Jest plac zabaw dla dzieci, bar z kawą i przekąskami, oraz toalety. Owszem, te dzikie tłumy w lecie skutecznie odstraszają, więc kto może, niech wybiera ten mniej popularny turystycznie czas. A dla turystów, no cóż... w lipcu pod wieżą Eiffela i pod Koloseum też są tłumy ;)
My, na nasz mini piknik zabraliśmy przepyszne i powtarzane przeze mnie co jakiś czas cebulaki. Najbardziej smakują mi właśnie na jesień. Chyba też w takiej scenerii prezentują się najlepiej, co nie? Niezawodny przepis jest z kwestii smaku, tu KLIK. Chyba już to kiedyś pisałam, ale najważniejsza tu jest cebula, która nie może być inna, niż tylko sparzona wrzątkiem i macerowana w oleju przez noc, a nie smażona! To jest klucz do sukcesu idealnego cebulaka. W takim razie polecam i życzę smacznego, przepis - prościuteńki!
Na końcu nagroda za wspinaczki :) Uwielbiam takie widoki.
OdpowiedzUsuńZ cebulaczkami doszłaś do perfekcji - są piękne i na pewno pyszne!
OdpowiedzUsuń